sobota, 3 grudnia 2016

BLACK FRIDAY HAUL!

Chciałabym Wam przedstawić wyniki mojego polowania na Black Friday. W sumie to minął ponad tydzień od kiedy była ta akacja, ale czekałam z postem do momentu, kiedy dostałam swoje zamówienie. Oto jak przedstawiają się moje zdobycze:



Nie jest ich za dużo, ale zawsze coś. Przejdźmy teraz do omawiania każdego z osobna.


Paletka magnetyczna Glambox. Kupiłam ją na stronie: http://glam-shop.pl/, za cenę 19 zł. Jest wielka, z tego co zdążyłam się zorientować to powinna zmieścić około 30 cieni (kółko bądź kwadrat). Wykonana jest z plastiku, nie jest ciężka. Wieczko jest przeźroczyste z logo sklepu. Kupienie takiej paletki jest bardzo korzystne dla tych osób, które wciąż poszukują idealnych cieni, daje możliwość skompletowania w 100 % odpowiadającym mam kolorom cienie, bądź też innych produktów. Kupiłam ją z myślą o skompletowaniu cieni, choć nie wykluczam dodania do paletki np: szminki bądź różu. 


Kolejny produkt to pędzel GlamBrush T16. Został zakupiony za cenę 20 zł, również z tego sklepu. Jest starannie wykonany, włosie jest syntetyczne. Bardzo spodobała mi się rączka tego pędzla, biała, z fajnym wykończeniem, logo super się prezentuje. Bardzo mi zależało na zakupie tego typu pędzla, ponieważ w mojej toaletce jest ma jeszcze takiego. Zaletą tego pędzla jest jego uniwersalność, ponieważ dzięki niemu zaaplikujemy zarówno róż, bronzer jak i rozświetlacz.


Kolejny pędzel z firmy Sense Body. Kupiłam go w Douglasie za 19,90 zł. Bardzo podoba mi się jego wykończenie, białe, z diamencikiem, na zdjęciu nie do końca jest widoczny. Włosie jest syntetyczne, idealnie nadaje się do aplikacji sypkich i prasowanych pudrów. Dzięki niemu praca z produktem jest o wiele lepsza.W końcu nie musimy się natrudzić z nakładaniem, bo włosia jest na tyle dużo by pokryć twarz za pomocą kilku ruchów.


Kolejna zdobycz- cień do powiek. Zakupiłam go w http://glam-shop.pl/, za cenę 12 zł. Nazywa się GlamSHADOWS" Marsala". Najważniejsze jest to że, nie osypuje się, jest dobrze napigmentowany, jest matowy. Nie robiłam makijażu tym cieniem jeszcze, ale planuję zrobić osobny post z przykładowym makijażem. Pięknie będzie się prezentować w mojej paletce. 


Ostatni cień z zakupów. Tym razem z Inglota, za cenę ok 15 zł. Tak jak poprzedni, jest matowy, nie osypuje się. W rzeczywistości jest bordowy, idealny na tą pogodę.  Numer cienia- Matte 301. A zatem moja autorska kolekcja cieni powoli się powiększa.


Na koniec swatche, niestety nie oddają nasycenia kolorów tak jak w rzeczywistości. Od lewej "Marsala", kolejny "Matte 301.



2 komentarze:

  1. ja robiłam tylko zakupy z pielęgnacji :-) a ostatnio skusiłan się też na pare rzeczy z Indigo i Neonail :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak widać jak postawiłam na kolorówkę :P W sumie to nawet nie przyszło mi do głowy kupować cos do paznokci :)

    OdpowiedzUsuń